Spoglądałam na ulice. Moje nogi bezwładnie zwisały z krawędzi budynku. Każdy człowiek i każda istota wydawali się tak odlegli. Wstałam i zeskoczyłam. Otworzyłam portal do świata umarłych - piekła. Wskoczyłam i znalazłam się w ciemnym i długim korytarzu. Na końcu były wielkie, stalowe drzwi. Otworzyłam je i weszłam. Za biurkiem siedzi Lucyfer, a naprzeciwko niego inny demon.
-Rachel? Co tu robisz? -spytał władca piekieł przestając rechotać. -Wysłałem cię do świata żywych.
-Wiem... -przekręciłam oczami. -Ty nawet nie wiesz jak tam nudno... -usiadłam obok koleżanki po fachu i spojrzałam na Lucyfera.
-Dałem ci rozkaz. -powiedział poważnie.
-Wiem. -powiedziałam. -A tak z innej beczki, kto to? -wskazałam głową na Upadłą.
-To jest Eileen. Przyszła tu niedawno, gdy ja wysłałem cię na powierzchnię. -powiedział poirytowany.
-Aha.. Ją też masz zamiar wysłać na powierzchnię? -odpowiedziałam ironicznie.
-Już tam była.
-Serio? Jakoś jej nie spotkałam. -powiedziałam.
-Rachel, jeśli przyszłaś tu tylko po to, żeby zadawać głupie pytania to wyjdź. -wstał.
Kiedy używa mojego imienia stara się być groźny ale mu jakoś nie wychodzi.
-Zaje*iście... -odpowiedziałam zirytowana. -Ta Eileen też idzie do świata żywych?
-Tak. A teraz wyjdźcie, mam was dość. -odparł już do końca wściekły.
-Spoko... Nie gniewaj się tak bo ci żyłka pęknie. -odparłam wychodząc.
Zaraz za mną wyszła Eileen.
[Eileen?]