Wstałam z mokrej ściółki w lesie. Kręciło mi się w głowie. Jak zawsze w takich sytuacjach odruchowo spojrzałam na lewą rękę.
Mirai Moon. Zło. Amnezja. Naszyjnik. - Przeczytałam. Aha czyli wszystko jasne. Chwyciłam od razu wisiorek. Po chwili napłynęła do mnie fala ważniejszych wspomnień.
Przybyłam prosto z nicości na ziemię aby niszczyć. Uśmiechnęłam się. Teraz przynajmniej nie będzie doskwierać mi nuda.
Wytrzepałam spodnie i ruszyłam ku granicy drzew. Przede mną rozciągały się pola.
- Na jakim ja zadupiu wylądowałam ? - westchnęłam i puściłam się nadnaturalnie szybkim biegiem. W okolicy było pusto więc mogłam sobie na to pozwolić. Już po 30 minutach natknęłam się na domy. Z rozpędu przeskoczyłam płot jakiegoś gospodarstwa, wybiłam szybę w oknie i weszłam do środka. Zastałam skromną 4 osobową rodzinkę przy stole. Dzieci schowały się za matką przerażone a ojciec chwycił jakiś łom i zaczął nim wymachiwać.
- Nic wam to nie da... powiedzcie gdzie jest najbliższe miasto... A ty skończ tym wymachiwać ... - Telekinezą wyrwałam mu z dłoni jego "broń" i cisnęłam nią przez okno.
- Za za zadzwonię ! Zadzwonię na policję ! - krzyknął przerażony.
- Och jejku ... i co ? Przyjadą , wpakują mi kulę w łeb a ja i tak się zregeneruję ... już się boję. W każdym razie muszę was chyba skłonić do gadania ... Jeśli nie powiecie to spalę wasz dom - wyciągnęłam rękę aby buchnął z niej demonstracyjnie ogień. Zaczęłam się śmiać.
- Dobrze już dobrze ! Pani, demonie, czarcie, szatanie ! Miasto jest na wschodzie ! Proszę odejdź już ! - zapłakała kobieta.
- Wystarczająca odpowiedź. - wyskoczyłam przez okno i skierowałam się w stronę bramy wjazdowej. Stanęłam na drodze i pomachałam im przyjaźnie na pożegnanie. Kiedy zaczęłam się oddalać dom dom stanął w płomieniach.
Kiedy dotarłam do miasta zastanawiałam się czy spotkam tu swoich. Jeśli tak to już dawno powinni mnie wyczuć a ja ich. Szłam sobie powoli ulicą rozglądając się. Nie miałam pomysłu co zrobić. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok.
<Ktoś Dokończy ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz