sobota, 19 kwietnia 2014

Od Hel

Miejski gwar, tłumy ludzi mijało siebie wzajemnie na ulicach miasta, nie wspominając o przeróżnych, mknących samochodach. Cóż, tak zwana normalka, lecz Hel doprowadzało to do szału. Prawdę mówiąc to też można nazwać normalką. Jest tylko jej ukochany Fenrir. Resztę, co do jednego udusiłaby własnoręcznie. Nawet Lucyfera. To właśnie go darzyła największą nienawiścią. Jednak obecnie jest na jego usługach, a względem Lucyfera jest zaledwie malutkim robaczkiem. Malusieńkim robaczkiem, którego bez problemu by zgniótł, jak to już zrobił oszpecając na całe życie. Pewnie rzuciłaby się każdemu przechodniowi, lecz na czas pobytu na ziemi korzysta z czaru maskującego. W oczach normalnych śmiertelników jest spostrzegana jako zwyczajną dziewczynę. Obok niej kroczył wiernie Fenrir, którego również chroniło zaklęcie. Dzięki niemu uchodził za zwyczajnego wilczura. Mimo tego pierwszy lepszy demon lub anioł i tak dostrzeże jej brzydotę. Jej zdenerwowanie narastało. Nie mogła znieść dłuższego przebywania pośród tych wszystkich głupich istot. Przymrużyła oczy wypowiadając zaklęcie językiem runicznym, znanym jej z licznych ksiąg, które kolekcjonuje w własnej biblioteczce. Po wypowiedzeniu słów, wokół przechodniów rozpuściła się zielona, zgniła mgła, a sama dziewczyna usunęła się w cień. Ludzie zaczęli się dusić, a potem jeden po drugim padać bezwładnie na ziemię. Dziewczyna pojawiła się na dachu najbliższego budynku z rozbawieniem obserwując swe dzieło, przy tym głaszcząc swojego towarzysza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz