Spacerowałem ulicami miasta w poszukiwaniu nowej kawiarni. Ręce miałem głęboko w kieszeniach i byłem lekko zgarbiony. Wszędzie było czuć swąd spalin. Ach... Wiosna w wielkim mieście. Nie ma to jak ledwo co przenikające światło słoneczne przez wieżowce. Z moich zamyśleń wyrwały mnie krzyki.
-Zostaw mnie! -usłyszałem kobiecy głos i dwa męskie.
Od razu tam podbiegłem. Zobaczyłem ciemnowłosą dziewczynę i dwóch wysokich, umięśnionych kolesi. Po ich rozmowie uznałem, że na pewno nie są sobie bliscy.
-Zostawcie ją! -warknąłem.
Obaj zaśmiali się szyderczo i rzucili się na mnie. Niestety, najwyraźniej nie mieli pojęcia, że uczyłem się kiedyś Ju jitsu. Parę wykopów i oboje leżeli nieprzytomni.
-Dziękuję... -powiedziała cicho dziewczyna.
Dopiero wtedy na nią spojrzałem. Piwnooka spojrzała na mnie. Podszedłem do niej.
-Nie ma za co. -uśmiechnąłem się niepewnie. -Nic ci nie jest?
Ariana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz